Nieznana historia elitarnej 10. Dywizji Górskiej
Armii Stanów Zjednoczonych
(Climb to Conquer
The Untold story of WWII's 10th Mountan Division Ski Troops)
Peter Shelton
Z amerykańskich stoków na linię Gotów
Miały Włochy swoich Alpini, miała Francja Chasseurs Alpins, a Niemcy Gebirgsjäger. Podczas wojny zimowej Finowie dowiedli wartości oddziałów poruszających się sprawnie na nartach w terenie, w trudnych zimowych warunkach. Dało to do myślenia amerykańskim tuzom narciarstwa, którzy podczas II Wojny Światowej postanowili podsunąć sztabowi Armii Stanów Zjednoczonych pomysł utworzenia oddziałów narciarskich. Sztab początkowo nie traktował tego pomysłu zbyt poważnie. Po namowach organizacji narciarskich powołano do życia eksperymentalne oddziały górskie.
Dom Wydawniczy Rebis wydał ostatnio książkę Petera Sheltona opowiadającą o 10. Dywizji Górskiej Armii Stanów Zjednoczonych. Można w niej przeczytać o rodzącej się w bólach tej elitarnej jednostce, jej niełatwych początkach na frontach II wojny światowej oraz ważnej roli, jaką odegrała w tym konflikcie.
Autor dotarł do wielu żołnierzy 10. Dywizji Górskiej oraz osób z nią związanych. Zgromadził nie tylko wspomnienia, ale także pamiętniki oraz listy z czasów tworzenia się formacji i czasów walk na froncie we Włoszech. To pozwoliło mu więcej niż spisać historię oddziału, ale także stworzyć opowieść - myślę, że całkiem atrakcyjną - pełną barwnych osobowości. Dowiadujemy się jak pasjonaci narciarstwa i wspinaczki, wywodzący się w dużej mierze z narciarskiego pogotowia ratunkowego -National Ski Partol- stają się oddziałem. Oddziałem, o którym mówiono, że "nigdy nie weźmie udziału w walkach". A jednak wniósł znaczny wkład podczas walk w Apeninach, przełamując niemiecki system umocnień zwany linią Gotów lub Zieloną linią.
Książka porusza nie tylko militarny wymiar 10. Dywizji Górskiej. Zwraca uwagę na rolę, jaką po zakończeniu wojny odegrali byli już żołnierze w rozwoju sportów zimowych. Ich losy potoczyły się rozmaicie. Niektórzy założyli dochodowe firmy, inni zajęli się organizowaniem ośrodków narciarskich, jeszcze inni zaangażowali się w ochronę przyrody, tak bliską dla ludzi gór.
Jeśli chodzi o formę książki, to brakowało mi trochę map, pozwalających umiejscowić opisywane wydarzenia. Dla Amerykanów mnogość nazw stanów i miast pewnie nie stanowi problemu, ale myślę, że Europejczyk nie koniecznie orientuje się w geografii Stanów Zjednoczonych. Po drugie, przydałyby się mapki obrazujące działania na froncie we Włoszech. O ile wiadomo, gdzie mniej więcej leży Nizina Padańska, Bolonia czy Werona, to nazwy gór w okolicy linii Gotów już niewiele mówią. A dobrze byłoby mieć mapki-ściągi pod ręką i obyć się bez szukania ich po googlu.
Książka Petera Sheltona nie należy może do literatury ściśle górskiej, ale w interesujący sposób splata w sobie rozmaite wątki. Autor z wyczuciem łączy życiorysy nietuzinkowych ludzi z niewesołymi klimatami wojennymi. Polecam wszystkim, których interesuje ciekawa mieszanka historii górskiej, narciarskiej oraz wojennej.
----------------------------------------------------------------------------
Jeśli zachęcił Was powyższy opis, lub po prostu macie ochotę przeczytać o 10. Dywizji Górskiej, to zapraszamy do wzięcia udziału w konkursie! :)
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Militaria i góry to moja tematyka :-) Twoja recenzja, Kasiu, zachęciła mnie nawet do udziału w konkursie ;-) Mimo braku map w książce, co wg mnie bywa również dużym minusem.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podobało.
UsuńNawet w razie niepowodzenia w konkursie, myślę, że i tak uda się od kogoś książkę pożyczyć ;)
:)
OdpowiedzUsuń