Stanisław Zieliński
Wanda Gentil-Tippenhauer Widigierowa
vel. Ruda
Książka o Tatrach, nartach i ludziach
Parę lat temu znalazłam na wyprzedaży Dolnośląskiej Biblioteki Publicznej książkę, która wydawała się być o Tatrach. Tytuł "W stronę Pysznej" absolutnie nic mi nie mówił, ale seria "Na około świata" kojarzyła się z dobrymi reportażami. Wobec tego odpadła obawa, iż będzie to beletrystyczne czytadło niewysokich lotów. Z drugiej strony bałam się, że może to być drętwy zbiór anegdot dla ceprów. Nie miałam pojęcia, iż za trzy złote kupiłam klasyka literatury górskiej.
"W stronę Pysznej" to "opowieść jak potok wijąca się wśród faktów i zmyśleń"(1).
Schronisko to jest symbolem dawnych Tatr, historią narciarstwa, ale także symbolem swojego miejsca na Ziemi.
"W stronę Pysznej" jest zbiorem wspomnień dotyczących Tatr, Zakopanego XIX i pierwszej połowy XX wieku. Zawiera mnóstwo historii o ludziach zarówno tych znanych jak i mniej popularnych. Można tu znaleźć opowieści z czasów "pionierów", czyli końca XIX wieku, z czasu rozkwitu turystyki zimowej, dużo miejsca jest poświęcone nartom i wycieczkom narciarskim, tzw. "wyrypom".
Narrator przytacza wiele opisów wyczynów taternickich, historie wybitnych i znaczących wspinaczy początku XX wieku, jest także poruszany wątek taternictwa kobiecego. Mimo gawędziarskiego, sentymentalnego tonu książki historie te nieco mrożą krew w żyłach - większość z nich kończy się tragiczną śmiercią bohatera/bohaterki.
Nie braknie również ciekawostek o zwyczajnych pieszych wycieczkach i związanych z nimi akcji Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Tych akcji oraz różnych wypadków można znaleźć w książce bez liku - czytając naprawdę nabiera się respektu przed górami.
Informacje o działalności TOPRu zawdzięczamy jego drugiemu naczelnikowi Józefowi Oppenheimerowi, który jest również bohaterem większości opowieści. Ale nie ma go wśród autorów...
Właśnie z autorstwem "W stronę Pysznej" są małe cyrki. W pierwszym wydaniu jako autorzy figurowali zarówno Zieliński jak i Ruda (niech mi pani Gentil-Tippenhauer Widigierowa wybaczy, że się tak spoufalam). Ale w kolejnych wydaniach (osobiście posiadam wydanie drugie), po śmierci współautorki, Zieliński wydał książkę już tylko pod swoim nazwiskiem, dopisawszy dodatkowy fragment o śmierci Rudej.
Większość książki opowiada narrator wszechwiedzący, dobrze znający środowisko zakopiańskie. Natomiast Zieliński urodził się w roku 1917, trudno żeby tak dobrze znał Zakopane początku XX wieku czy lata międzywojenne. Większość opowieści poznał zapewne dzięki Rudej, która była bliską przyjaciółką Oppenheima. Niektórzy uważają, że Ruda właściwie oddała Zielińskiemu jako pisarzowi, wspomnienia Oppenheima do zredagowania. Autor sam pisze, iż Ruda "znosiła wspomnienia, anegdoty i bajki"(1) oraz "przydeptywała pięty i takie dziury wierciła w brzuchu"(1). Przykre jest tylko to, że informacja o prawdziwym autorstwie czy też źródle znikła z książki.
Jakkolwiek by nie było "W stronę Pysznej" czyta się wyśmienicie. W trakcie lektury czuje się klimat Tatr, kiedy jeszcze nie były zadeptywane przez miliony - prawdziwa podróż w czasie i przestrzeni. Książka jest napisana w tonie mocno nostalgicznym, zawiera sporo czarno-białych zdjęć, głównie z początków ubiegłego wieku. Nie są one, rzecz jasna, najlepszej jakości, za to bardzo pasują do tekstu.
Na zakończenie pozwolę sobie posłużyć się specjalnie skomponowanymi cytatami z książki:
cytaty:"Bo każdy ma swoje Tatry, góry wypełnione przeżyciami prawdziwymi i zmyślonymi, anegdotami i faktami, fotografiami i pejzażami kreślonymi z pamięci."(1)Tytułowa Pyszna to oczywiście hala w górnej części Doliny Kościeliskiej (poniżej Przełęczy Pyszniańskiej ;). Znajdował się na niej najpierw szałas pasterski, z czasem przekształcony w schronisko - "ostoja wszelkiego bractwa narciarskich łązęgusów górskich"(2) oraz "Eldorado i Mekka narciarzy przez długie lat dziesiątki"(2).
Schronisko to jest symbolem dawnych Tatr, historią narciarstwa, ale także symbolem swojego miejsca na Ziemi.
"W stronę Pysznej" jest zbiorem wspomnień dotyczących Tatr, Zakopanego XIX i pierwszej połowy XX wieku. Zawiera mnóstwo historii o ludziach zarówno tych znanych jak i mniej popularnych. Można tu znaleźć opowieści z czasów "pionierów", czyli końca XIX wieku, z czasu rozkwitu turystyki zimowej, dużo miejsca jest poświęcone nartom i wycieczkom narciarskim, tzw. "wyrypom".
Narrator przytacza wiele opisów wyczynów taternickich, historie wybitnych i znaczących wspinaczy początku XX wieku, jest także poruszany wątek taternictwa kobiecego. Mimo gawędziarskiego, sentymentalnego tonu książki historie te nieco mrożą krew w żyłach - większość z nich kończy się tragiczną śmiercią bohatera/bohaterki.
Nie braknie również ciekawostek o zwyczajnych pieszych wycieczkach i związanych z nimi akcji Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Tych akcji oraz różnych wypadków można znaleźć w książce bez liku - czytając naprawdę nabiera się respektu przed górami.
Informacje o działalności TOPRu zawdzięczamy jego drugiemu naczelnikowi Józefowi Oppenheimerowi, który jest również bohaterem większości opowieści. Ale nie ma go wśród autorów...
Właśnie z autorstwem "W stronę Pysznej" są małe cyrki. W pierwszym wydaniu jako autorzy figurowali zarówno Zieliński jak i Ruda (niech mi pani Gentil-Tippenhauer Widigierowa wybaczy, że się tak spoufalam). Ale w kolejnych wydaniach (osobiście posiadam wydanie drugie), po śmierci współautorki, Zieliński wydał książkę już tylko pod swoim nazwiskiem, dopisawszy dodatkowy fragment o śmierci Rudej.
Większość książki opowiada narrator wszechwiedzący, dobrze znający środowisko zakopiańskie. Natomiast Zieliński urodził się w roku 1917, trudno żeby tak dobrze znał Zakopane początku XX wieku czy lata międzywojenne. Większość opowieści poznał zapewne dzięki Rudej, która była bliską przyjaciółką Oppenheima. Niektórzy uważają, że Ruda właściwie oddała Zielińskiemu jako pisarzowi, wspomnienia Oppenheima do zredagowania. Autor sam pisze, iż Ruda "znosiła wspomnienia, anegdoty i bajki"(1) oraz "przydeptywała pięty i takie dziury wierciła w brzuchu"(1). Przykre jest tylko to, że informacja o prawdziwym autorstwie czy też źródle znikła z książki.
Jakkolwiek by nie było "W stronę Pysznej" czyta się wyśmienicie. W trakcie lektury czuje się klimat Tatr, kiedy jeszcze nie były zadeptywane przez miliony - prawdziwa podróż w czasie i przestrzeni. Książka jest napisana w tonie mocno nostalgicznym, zawiera sporo czarno-białych zdjęć, głównie z początków ubiegłego wieku. Nie są one, rzecz jasna, najlepszej jakości, za to bardzo pasują do tekstu.
Na zakończenie pozwolę sobie posłużyć się specjalnie skomponowanymi cytatami z książki:
"Na każdego przychodzi moment cierpkiego zrozumienia, że nic przeszłości nie zatrzyma. Oddala się i oddala, choćbyś o niej gadał od świtu do nocy. Zostają tylko wspomnienia, ale i te giną, rozmazują się ogarnięte mgłą. Taka mgłą, jak ta z Pyszniańskiej Przełęczy..."(1)
"Ale to jeszcze nie powód, żeby z uporem zapominać wszystko i wszystkich."(1)
1. "W stronę Pysznej", S.Zieliński, W. Gentil-Tippenhauer Widigierowa
2. "Pamięci zmarłych schronisk", "Wierchy", tom XVIII, J. Oppenheim, W. Gentil-Tippenhauer Widigierowa
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Grzeję się na tę pozycję :) Nie mogę się doczekać, kiedy dorwę ją w łapy :)
OdpowiedzUsuńA warto :-) Sama przeczytałam ją chyba z pięć razy jak nie więcej ;-)
UsuńNie wiele tatrzańskich historii czytałem, póki co, ta jest absolutnym numerem jeden.
OdpowiedzUsuńChoć Hemli (czytająca znacznie więcej) już tak jej nie faworyzuje!:-)
Może ja za mało takiej literatury czytam ;-) ale wg mnie "Pyszna" ma w sobie "to coś".
UsuńObecnie stawiam "W Stronę Pysznej" na równi z "Księgą Tatr" Jalu Kurka - częścią pierwszą.
UsuńKsiążki opowiadają o innych czasach, a Księga Tatr nie jest całkowicie na faktach. I tylko dlatego stawiam je na równi, bo Księga byłaby lepsza:-)
uwielbiam <3
OdpowiedzUsuń