Będąc w Dolinie Pięciu Stawów Spiskich, postanowiliśmy zdobyć Baranie Rogi (Baranie rohy), kolejny szczyt wchodzący w skład Wielkiej Korony Tatr. Ponieważ mieliśmy ze sobą linę, postanowiliśmy nie iść najłatwiejszą, pozbawioną trudności drogą, tylko przejść się możliwie ściśle granią od Baraniej Przełęczy.
Środa, 17 września 2014
Baranie Rogi, Téryho chata, , Rainerova chata, , Hrebenok, , Starý Smokovec
Łysa Polana, Palenica Białczańska, , Wodogrzmoty Mickiewicza, , Schronisko w Dolinie Roztoki
Budzimy się w porze wschodu słońca, powoli ogarniamy rzeczy, oglądamy promienie budzącego się słońca oświetlające Lodowy Szczyt oraz Pośrednią Grań. Jak już wspominałem, wieczorem poprzedniego dnia padał deszcz, który zmoczył nam tropik, a nocny przymrozek spowodował powstanie pięknej, białej warstwy lodu na tropiku :)
Nie oglądamy jednak jej długo, bo jest na tyle zimno, że pakujemy manele i bez śniadania udajemy się w kierunku żlebu opadającego z Baraniej Przełęczy.
Podejście do żlebu to głównie większe kamienie i głazy. Dopiero w żlebie teren zmienia swój charakter na bardziej trawiasty i drobno kamienisty. Miejscami jest dość stromy, ale generalnie bezproblemowy. Niestety, jak to żleb, pozbawiony ciekawych widoków. Pojawiają się one dopiero po osiągnięciu siodła przełęczy, jednak w dalszym ciągu nie są rewelacyjne. Polepszają się jednak wraz ze zdobywaniem wysokości.
Zanim jednak pójdziemy dalej zdobywać wysokość, siadamy w ciepłych promieniach słońca i jemy zasłużone śniadanie.
A właśnie, wspominałem we wstępie, że szliśmy mniej więcej granią. To wypadałoby coś o tym napisać. Może zacznę od tego, że rozczarował mnie ten fragment. Opisywany jest jako I-kowy, czyli „nieco trudny”. Ale jakoś nie zrozumiałem, że jest tak krótki, a lina przydaje się właściwie w jednym, krótkim miejscu (ścianka wyprowadzająca na skałę). Prócz tego jest łatwo, a później wychodzi się na podszczytowe pole kamieni, którym idzie się już prosto do szczytu.
Tatry Bielskie
Najciekawsze widoki pokazują się na samym szczycie. Co prawda w dalszym ciągu są bardzo ograniczone przez okoliczne góry, ale mimo tego ciekawe.
W dolinach widocznych w oddali, ciągle snują się mgły. W końcu, to dopiero godzina 10, więc jeszcze nie zdążyły się całkowicie rozwiać.
Niestety nad okolicę zaczynają „nadlatywać” chmury, zasłaniające okolicę coraz bardziej. Na szczęście przez pewien czas „utknęły” na innych graniach, więc nas nie zasłoniły.
Kieżmarski Szczyt, Wschodni Szczyt Wideł oraz Wielki Szczyt Wideł przed ścianą chmur.
Na głównym, południowo-wschodnim, wierzchołku Baranich Rogów, znajduje się słynne skalne okno (uznane przez Kasię za prehistoryczny dolmen ;), przez które można oglądać charakterystyczne szczyty Tatr Bielskich.
Należałoby także wspomnieć, że szczyt Baranich Rogów, jak na rogi przystało, posiada dwa wierzchołki.
Drugi wierzchołek, północno-zachodni, jest ciut niższy. O ile? Tego nie wiem, ale wszędzie tak piszą. W terenie trudno to stwierdzić, bo wyglądają na niemal równe. Dla pewności jednak musiałem na niego wejść.
Jego charakter jest zupełnie inny niż tego wyższego. Najpierw należy zejść na ostro wciętą, wąską Baranią Szczerbiną, by następnie 2-3 metrową ścianką wyjść na wąską grań prowadzącą na drugi wierzchołek.
Na wierzchołku można się wygodnie rozsiąść z widokiem na otoczenie Doliny Pięciu Stawów Spiskich, czy też niemal całe Tatry Bielskie.
Po chwili spędzonej na tym wierzchołku wracam do Kasi, która nie zdecydowała się na przejście tej grani (ktoś musiał robić zdjęcia Red-Angelowi, przyp. Kasia ;D) i już razem zaczynamy zejście do doliny. Tym razem idziemy już drogą standardową, pozbawioną trudności technicznych. Trzeba tylko uważać na luźne kamienie.
Skalne wypłaszczenie Baranich Rogów.
Kominek.
W pewnym momencie dochodzimy do dobrego punktu obserwacyjnego. Z jednej strony Lodowa Kopa i fragment Lodowego Szczytu.
Z drugiej rewelacyjnie widać Pośrednią Grań wraz z Zimnowodzką Granią.
Niżej, coraz niżej, prawie w dolinie...
A sam szczyt Baranich Rogów od dołu prezentuje się tak:
Jak widać nie jest to szczególnie piękny masyw.
Później długie i ciągnące się zejście szlakiem w dół, aż do Starego Smokowca. Ogólnie mało ciekawy odcinek, ale konieczny. Kawałek trasy wiedzie wzdłuż kolejki asfaltem.
No, ale w Starym Smokowcu mamy czas na obiad w restauracji obok ichniego PKSu i słowackim autobusem jedziemy na Łysą Polanę, skąd zaczynamy nudne podejście asfaltem do schroniska w Dolinie Roztoki (tak, końcowe zejście jest poza asfaltem, ale uogólniam ;-)).
Tam bierzemy jedno łóżko + glebę (ostatnie wolne było, a ja nie po to przyszedłem do schronu by nie móc wyciągnąć rzeczy z plecaka po 8 dniach spędzonych pod namiotem oraz w pociągach). Korzystamy z dobrodziejstw bieżącej wody i w pełni wyposażonej kuchni by odpocząć przed kolejnym dniem. A zapowiada się ciekawie, bo ma to być najładniejszy dzień na naszym tatrzańskim wyjeździe. A i plan ciekawy, bo ma to być jedno z moich morskoocznych marzeń :-)
Więcej zdjęć:
https://picasaweb.google.com/100322683368167953190/VysokeTatryBaranieRohy2526M17092014?noredirect=1
Zawsze możesz też postawic kawkę :)
Świetne zdjęcia, piękne krajobrazy i magia Tatr. Chyba jeszcze raz popatrzę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) A Tatry ładne, chociaż trochę zamglone :)
UsuńMasyw może nie jest piękny, ale według ma w sobie trochę tajemniczego uroku :)
OdpowiedzUsuńDla mnie tajemniczy urok pojawił się dopiero na szczycie :-) Aloe Bielskie widać pięknie :)
UsuńOdkąd mam mate (karimor x-light) to nieraz wolę glebę od schroniskowych łóżek. :) Po namiotowym wypadzie prysznic docenia się tysiąc razy bardziej. Wakacje z łazienką są jak all-inclusive. :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze porządnej maty nie mam, więc muszę sypiać na karimacie. Chociaż w schronisku oboje spaliśmy na łóżku w śpiworach - szerokie są, a wygodniejsze niż gleba :-P Generalnie najbardziej mi zależało by mieć gdzie rozłożyć swoje rzeczy w pokoju, w taki sposób, by nie musiały leżeć cały czas w plecaku.
UsuńHehe, tak to jest z tymi niby zwykłymi rzeczami, że po dłuższym czasie bez nich się je docenia :-)
Kosmiczne krajobrazy! Podziwiam widoki i zdjęcia na równi z Waszą trudną wędrówką tatrzańską na Baranie Rohy.
OdpowiedzUsuńFajnie tak sobie popatrzeć na obrazki dla mnie nieosiągalne (może kiedyś, kto wie) :-)
Pzdr.
Jacek, ten szczyt jest w Twoim zasięgu. Dałeś radę ze Świnicą ostatnio, to i z nim sobie byś poradził :-) On nie jest trudny, po prostu nie można się bać braku szlaku i kamieni :-)
UsuńWyobrażam sobie, że po czymś takim ta bieżąca woda była jak spełnienie marzeń.
OdpowiedzUsuńHehe, na pewno była długo oczekiwana ;-)
UsuńMelduję, że nadrabiam :D. I poprawiłam linka, chyba już działa jak trzeba.
OdpowiedzUsuńBaranie Rogi są w ogóle dosyć łatwe, dobre na początek przygody z pozaszlakami (bo od Spiskiej 5 to się praktycznie nie można zgubić), czy z Koroną. Chętnie bym wróciła, tym razem od Doliny Dzikiej, bardzo mnie ciekawi to przejście:).
To życzę miłej lektury :-) Link działa i myślę, że już tak pozostanie :-)
UsuńSą łatwe, jedne z łatwiejszych z Korony. Ja na nie pewnie też wrócę, ale jeszcze nie wiem jak ;-)
Z racji tego, że to element korony to zbieramy informację również u Ciebie z relacji ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będą pomocne :)
Usuń